26 lutego, 2019

"Flora i Grace" Maureen Lee - recenzja.



stron 302
okładka miękka
tytuł oryginału "Flora and Grace"
tłumaczenie Grażyna Woźniak
wydawnictwo Świat Książki
rok 2013


To moje pierwsze spotkanie z powieścią angielskiej pisarki Maureen Lee, pewnie nie ostatnie.
Ciekawa opowieść toczy się na przestrzeni kilkunastu lat 1944-1959 i z doliny rzeki Limmat w Szwajcarii przenosi nas do Londynu , Liverpoolu, Rzymu , Paryża i Nowego Jorku.

Prawie równolegle toczą się dwie historie : głównej bohaterki Flory, biednej sieroty oraz bogatej nowojorskiej rodziny. Losy ich spotykają się w finale powieści.

Książka ma trzy części zamknięte w 24 rozdziałach, duży druk i interesującą treść.
Same zalety , powiecie i tak na prawdę jest. Jest to ciepła opowieść o trudach życia, ciężkich wyborach, Holocauście , miłości , macierzyństwie i o tym jak przypadkowe zdarzenie w życiu  może wpłynąć na dalsze nasze losy.

Opowieść zaczyna się w roku 1944 na maleńkiej szwajcarskiej stacji kolejowej. Siedemnastoletnia Flora wygrzewa się w wiosennym słońcu siedząc na kolejowej ławce. Właśnie odprowadziła na stację fundatorkę szkoły z internatem , w której mieszka od sześciu lat. Chce by ta błoga chwila trwała wiecznie. Nagle na peron powoli wtacza się pociąg z bydlęcymi 
wagonami , z których słychać odgłosy nie bydła ale ludzi. Przerażona Flora chce zatrzymać pociąg  ale on tylko przyspiesza. Nagle ktoś z jednego z wagonów ją woła, ktoś wyrywa deski i w powstałej szczelinie kobiece ręce podają jej kilkumiesięczne dziecko ze słowami by go uratowała  i że chłopczyk ma na imię Simon.

Od tej pory losy Flory i Simona  łączą  się na zawsze. Dziewczyna  otacza go bezwarunkową matczyną miłością . Gdy właściciele szkoły a przyjaciele Flory sprzedają posiadłość , Flora wraz z Simonem wracają do Londynu do jedynej krewnej jaką ma. Dziewczyna jest sierotą , jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miała tylko sześć lat.

Ciotka nie bardzo za nią przepada a Flora szuka zajęcia by utrzymać siebie z dzieckiem. Nie jest to łatwe w powojennych ciężkich czasach. Flora boi się by nikt nie odebrał jej dziecka i dla jego bezpieczeństwa wszystkim opowiada, że Simon jest jej osieroconym kuzynem a ona jedyną jego krewną.

 U ciotki dłużej nie może mieszkać i znów los przynosi jej podpowiedź co dalej. W wigilię dostaje śliczny prezent od Isobel, dawnej współlokatorki ciotki, z którą się zaprzyjaźniła jako mała dziewczynka. Isobel była w Londynie modelką ale musiała wrócić do Liverpoolu by zająć się chorą matką. Flora postanawia do niej jechać . Ze względu na bezpieczeństwo Simona , okłamuje  ciotkę , że wyjeżdżają do Maroka , do przyjaciół.

Liverpool staje się jej mieszkaniem na wiele lat. Tam wychodzi za mąż , tam rodzi swoje dzieci, tam zostaje wdową , tam zakłada swój mały biznes , tam w końcu zjawia się biologiczny ojciec Simona a wkrótce potem dziadkowie dziecka.

Poznajemy też historię rodziców Simona - Grace i Eda , którzy musieli wyjechać z Nowego Jorku do Europy by tam się pobrać i żyć razem. Rodzice Grace nie akceptowali wyboru córki i nie zgadzali się na ich związek. Ed był biedny a rodzina Lewinów bardzo bogata.

Simon poznaje swoją biologiczną rodzinę gdy ma już 16 lat. Staje przed ciężkim wyborem : czy zostać z bogatymi dziadkami w Nowym Jorku czy wrócić do Flory , która całe życie mu poświęciła, uratowała od zagłady , wychowywała na równi ze swoimi dziećmi ,otaczając go wielką miłością.

Opowieść kończy się bardzo dobrze ale już sami musicie się o tym przekonać ,
sięgając po tę książkę.

"Flora i Grace" to wyjątkowo ciepła powieść o miłości, przyjaźni , rodzinnych tajemnicach, dwóch światach : bogactwa i biedy. Jest tu wszystko to co decyduje o lekkiej lekturze do poduszki.

Prosta historia wywołująca wiele wzruszeń.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za zostawione opinie o moim blogowaniu :-)