Wiosną, zimą, życiem.
Marzeń moich echem,
Winem, wiatrem, śmiechem." refren z piosenki , tekst Z.Książek, muzyka J.Dobrzyński
Biografie przyciągają rzesze czytelników . Również i mnie. Lubię poczytać o życiu prywatnym podziwianych przeze mnie ludzi, głównie artystów , muzyków.
Andrzej Zaucha ( 1949-1991 ) od zawsze należy do moich ulubionych polskich wykonawców a płyta , którą nagrał z Anawa do ulubionych płyt. Wcześniej mało wiedziałam o życiu prywatnym Artysty więc widząc na półce jego biografię nie mogłam nie kupić.
Andrzej Zaucha był genialnym samoukiem z głosem niepowtarzalnie brzmiącym. Śpiewał wszystko - jazz, pop, blues, rock i robił to perfekcyjnie. Grał na kilku instrumentach , niesamowicie szybko się uczył podpatrując innych. Był też aktorem i kabareciarzem. Człowiek - orkiestra jednym słowem.
Urodził się 12 stycznia 1949 roku w Krakowie . Jego rodzice mieli mały domek w dzielnicy Pychowice . Miłością do muzyki zaraził go ojciec Roman, który był perkusistą i klezmerem. Był dobrym muzykiem ale prowadził życie lekkoducha. Pił, grał w karty , kochał kobiety. To wszystko doprowadziło do rozwodu rodziców Andrzeja gdy miał zaledwie sześć lat.
Ojciec gdy grał , często sadzał Andrzeja na swoich kolanach a ten podpatrywał zasady. Pierwszy raz publicznie zagrał na bębnach gdy miał osiem lat , zastępując ojca. Koledzy ojca z zespołu byli pod wrażeniem jak mały chłopiec grał i później często zapraszali go do wspólnego grania.
Brat matki uczy go gry na trąbce a sam Andrzej obiecuje , że jak będzie bardzo bogaty to kupi sobie akordeon.
Matka Matylda prowadziła sklepik i to właśnie z nią Andrzej był bardzo związany. Niestety , gdy kończy podstawówkę , matka niespodziewanie z drugim mężem wyjeżdża do Francji.
Na początku mieszka z ojcem ale ten coraz więcej bawi się życiem. Andrzej przeprowadza się do ciotki Marysi. Ciotka , widząc jego talent chce go wysłać do szkoły muzycznej. Matka jednak nie zgadza się. W czwartej klasie liceum , Andrzej zmienia szkołę na zawodówkę , którą kończy jako zecer. Przez chwilę pracuje nawet w tym zawodzie.
Andrzej już w szkole zakłada pierwsze swoje zespoły i gra na perkusji. Za namową kolegi , zainteresował się też sportem , do którego też miał smykałkę. Na początku gra w piłkę w Klubie Kolejarza , później pływa, zdobywając Złoty Czepek a następnie pochłania go kajakarstwo. Trzykrotnie zdobywa mistrzostwo Polski. Jest brany pod uwagę przy kompletowaniu reprezentacji Polski na Olimpiadzie w Tokio w 1964 r. Rezygnuje jednak bo pojawia się możliwość grania w znanym krakowskim zespole Czarty , który głównie gra w klubie Szopa.
Później jest zespół Telstar. Jest już wokalistą rozpoznawalnym w środowisku krakowskich muzyków. Przez przypadek ale z dużą korzyścią dla zespołu , od 1969 r. śpiewa w Dżamblach , zespole jazzrockowym . Zdobywa pierwsze indywidualne nagrody.
Jego kariera muzyczna nabiera tempa. Powstają cudowne płyty jak "Wołanie o słońce nad światem " Dżamble (1971) , "Anawa"(1973) zespołu Anawa , "Wszystkie stworzenia małe i duże "(1983) zespołu Grupa Doktora Q, "Stare, nowe , najnowsze "(1987).
Andrzej Zaucha nie bał się też błahych piosenek takich jak "Czarny Alibaba" czy "Pij mleko". Współpracował z innymi wykonawcami i stworzył niezapomniane duety z Ryszardem Rynkowskim czy Andrzejem Sikorowskim. Występował też na deskach krakowskiego Teatru Scena Stu m.in. w musicalu "Pan Twardowski" czy "Kur Zapiał". Nagrywał też piosenki do filmów i seriali.
Grał z wybitnymi muzykami jazzowymi Tomaszem Stańko, Michałem Urbaniakiem i innymi. Występował też poza granicami Polski. Jego muzycznym idolem był Ray Charles i dzięki temu uwielbieniu, do swojego scenicznego wizerunku dołączył czarne okulary.
Wszędzie go było pełno z sercem na dłoni. Kochał ludzi , uwielbiał dzieci i wielkie samochody.
Kochał życie życie a to życie nie bardzo jego.
„C’est la vie" ( takie jest życie ) i tytuł jednej piosenki
W roku 1979 przychodzi na świat Dominika - przyrodnia siostra Andrzeja. Jego ojciec drugi raz wstępuje w związek małżeński z dużo od siebie młodszą Anną. Stosunki z nową rodziną ojca są bardzo dobre. Andrzej uwielbia swoją siostrę i po swojemu ją rozpieszcza.
Trochę wcześniej bo w roku 1966 Andrzej poznaje w klubie Oaza swoją przyszłą żonę Elżbietę. Są nierozłączni i szybko biorą ślub. W roku 1974 przychodzi na świat ich córka Agnieszka. Szczęśliwe małżeństwo nie trwa zbyt długo . W roku 1989 na udar mózgu umiera Elżbieta a Andrzej pogrąża się w rozpaczy.
W tych trudnych dniach poznaje bliżej Zuzannę Leśniak-Goulais (1965-1991), aktorkę Teatru Stu . Jej mąż Yves (1960) jest reżyserem i scenarzystą. Pochodzi z Francji. Z jego rąk giną oboje 10 października 1991r.
Yves Goulais długo planował to morderstwo. Pistolet przywiózł sobie z Francji i specjalnie obciął mu lufę . Planował , szukał okazji i bez skrupułów zrealizował swój plan . Sam zgłosił się na policję. Dostał tylko 15 lat (aż wierzyć się nie chce !za podwójne zaplanowane morderstwo ) Z więzienia wyszedł przed czasem i obecnie pod zmienionym nazwiskiem , z nową rodziną cieszy się życiem i dalej mieszka w Polsce.
Andrzej zmarł na miejscu na parkingu przy ulicy Włóczków , wieczorem po spektaklu. Zuzanna w drodze do szpitala.
Z niedowierzaniem usłyszeliśmy to tym w mediach . Andrzej miał zaledwie 42 lata . Był na szczycie a jeszcze ile mogło być przed nim. Ten głos, ta osobowość, to co wniósł w historię polskiej muzyki i piosenki pozostaje bezcenne . Nikt już tak nie zaśpiewa choćby tytułowej "Byłaś serca biciem "a tych piosenek niezapomnianych, przepięknie wzruszających było bardzo dużo.
Twoje imię zadźwięczało we mnie...
Dla ciebie usta moje
I ciepło moich dłoni.
A potem przyjdą noce
Jak psy wierne pod nasz dom."
"Serca Bicie "to nazwa też festiwalu pamięci Andrzeja Zauchy , który odbywa się , o dziwo nie w Krakowie, tylko w Bydgoszczy ale dobrze, że jest.
Piosenki Andrzeja Zauchy są do dziś inspiracją dla młodego pokolenia. To super ale jednak szkoda , że nie ma Go wśród nas.
Tak po krótce przybliżyłam życiorys Andrzeja Zauchy a po resztę sięgnijcie po książkę. Warto przeczytać choć nie jest to biografia jaką bym chciała. Za wiele w niej informacji o innych ludziach i za dużo o jego zabójcy i to w dobrym świetle. Mało też jest fotografii Andrzeja Zauchy.
Poza tym jest ok.
Każdy rozdział zaczyna się słowami piosenek, które śpiewał . Są wypowiedzi jego przyjaciół, rodziny , znajomych . Jest historia polskiej piosenki i sceny muzycznej, zwłaszcza tej krakowskiej.
Książkę kończą przypisy, pełna dyskografia , lista wszystkich piosenek i indeks nazwisk.
Autorzy biografii to dziennikarze młodego pokolenia (tak myślę) , którzy przybliżają nam postać Andrzeja Zauchy jako człowieka z krwi i kości - syna, męża, ojca, przyjaciela, muzyka, wykonawcy, twórcy obdarzonego wyjątkowymi talentami.
Dzięki im za to. Legendarny Artysta jest bliżej nas.
Talentu Andrzejowi Zausze nie brakowało, chwytał życie pełnymi garściami a los obdarował go szczęściem, miłością i sukcesem. Nie szczędził też tragedii i smutków.
Takie jest życie
C'est la vie - podmiejski pociąg rozwozi Twe dni,
C'est la vie - wciąż spóźniony...
C'est la vie - cały Twój Paryż, dwie drogi na krzyż.
fr. piosenki do słów J. Cygana z muzyką W. Pieregorólki
Ojej jaka smutna historia, dużo w niej bólu, no i ta tragiczna śmierć. Morderca dostał za mało lat...zdecydowanie. Lubię czytać biografie, bo bardzo dużo uczą, dużo uświadamiają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie, dużo dobra dla Ciebie. <3 :)))))
Smutne i piękne zarazem .Bardzo dziękuję :-)Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :-)))
UsuńPamiętam historię Zauchy, no szkoda , Wielka szkoda.Piekna recenzja, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdeczności ślę :-)
Usuń